nie wiem chyba chodziło o księżyce
jakieś pluski szmery szelesty jakiś sad jesienny
zupełnie nie wiem co nas napadło co pokonało
co się przedarło jak zwierzę przez tkaninę gestu
pożarło i sobie poszło
bo może to chodziło
o jakiś szczególny rodzaj spisek zapachów w powietrzu
gnijących jabłek i liści i rdzewiejącej trawy
może to stąd to pośpieszne głośne tykanie serca
nie wiem może to poszło
o niepoprawny listek
co się przykleił niebacznie do zapłakanej szyby
lub trawy we włosach ździebełko
lub rękawek sukienki
nie wiem naprawdę nie wiem
nie wiem
Etykiety: krajobraz ze snu
miejsca święte
są takie zakamarki – gałęzie plątaniny traw
sekrety dziewczynek piaszczyste połacie
placyki gdzie kładą się bezdomne psy
żeby umierać/ gdzie parzą się
nastolatki tłuką szkło nocują palą
ognisko jeśli nieoczekiwanie
nadejdzie noc
są zakamarki w każdym z nas
w każdym psie ognisku szkle
dziewczynce i chłopcu – są
opowiastki
pełne chwastów pokrzyw moczu
pełne krwi
gwiazd
tej niesamowitej urody którą tylko tam
możesz mieć
zapamiętać i pojąć
układ sygnałów
uczę się od pana chociaż nieporadne
są jeszcze słowa
nieporadnie
składane w ciągi znaków
komunikanty ekstrakty
myśli
może (tak jeszcze nieśmiało) uczuć
a może na odwrót
uczy się pan ode mnie
zupełnie nieporadnie
ciągów
ciągot i znaków nadal nieporadnych
ode mnie
uczy się pan ekstrakcji
komunikacji miejskiej
planów
nasze wzajemne uczucia
uczą się od siebie
uczymy się wyrazów – a przecież
zupełnie się nie znamy
albo i niezupełnie
operujemy znakami
celebrujemy słowa
jak jakiś święty
sakrament
wilki morskie
hej śmiało chłopaki ruszmy na wyprawę
w łupince pomarańczy z karteluchów żagle
przeszyjmy wykałaczką niech maszt nam udaje
i puśćmy się na wody biurowe drewniane
niech czeka nas przygoda na krawędzi stołu
skraj świata przepaść za nią
malowana podłoga
jesteśmy zabawkami a pomimo trwogi
jednak siadamy za stery niech nas czeka wyspa
na talerzu ze wzorkiem ląd miękkiej kanapki
i łagodne syreny śpiewające o niczym
splatające makaron jak ciężkie warkocze
dalej żwawo chłopaki przywiążmy się do masztów
cienki z szaszłyka patyk trwale nas przyszpili
do naszych łódeczek dalekomorskich statków
którymi śmiało płyniemy
przez obiadową przerwę
więc odważnie zabawki wiatr łupinka i szaszłyk
wioseł nam nie potrzeba – wiatr nas dumnie prowadzi
i zanim zmrok na nas spadnie dopłyniemy do domu
z biurka do stóp wersalki
sennik
ostatnio często śni mi się telefon
i gigantyczne drzewo brzoskwini
zawsze w tym samym miejscu w ogrodzie
sennik ma na to jakieś tam pomysły
a mnie się zdaje
że jedynym miejscem które jest stałe
jest to właśnie drzewo
którego tak naprawdę nie ma ale tkwi
w moim śnie jak oś wszechświata
cokolwiek się zdarzy jakiekolwiek królestwa
nie upadną powstaną do chmur krainy
jakiekolwiek wyspy się nie wyludnią
gdziekolwiek nie pójdę
jest ta gigantyczna brzoskwinia
rosnąca w mojej głowie
w samym środku snu
o nią mogę się oprzeć
i to ona mnie nakarmi
gdy głód przetnie mi drogę
i zasnę
a telefon?
telefon jest do przyjaciela
glacjał
zimno
gdzie nie spojrzeć zimno
w termometrach żył
poziom spadł poniżej zera
przy takiej temperaturze nie da się
unieść ręki
ani do pomocy obcym
ani nawet do przywitania
z przyjacielem
naprawdę chłodnieje idzie
epoka lodowcowa
gdy nieopatrznie wzięliśmy
efekt cieplarniany
jako rękojmię ciepła
idzie prawdziwy chłód
wełniane czapki
szaliki powyżej głów
rozgrzane kabiny samochodów
szybki ruch z domu do pracy
i do domu
byle szybciej byle nad własnym
kubkiem z gorącą zupą
jest tak zimno
że przez zamrożone okna
nikt nie patrzy
nic nie widzi
i tylko jak zawsze
litościwa śmierć
zbiera ludzi z ulicy
trudno zrobić pani dobre zdjęcie
o czym myśli się kiedy
ludzie wokół prowadzą ze sobą rozmowy
czego się wtedy słucha
co buduje
wypełniony bar dym i światła
stroboskopów gwar i porysowane stoły
o czym się myśli
o czym pani myśli w odludnym
zaciszu czaszki
kiedy wokół wrze
pani profil nie zdradza
(tak samo jak pani rysy)
uczuć
pani tylko patrzy
zwykle patrzy się na ludzi i wytwarza
własny portret posklejany z cudzych
nosów uszu grymasów
gestów rąk i kolan
a pani tak trudno zrobić
dobre zdjęcie
osamotnienie
1 zaimek
czasownik
czasownik
czasownik
czasownik
czasownik
czasownik
czasownik
czasownik
czasownik
czasownik
czasownik
czasownik
czasownik
czasownik
czasownik
(…)
czasownik
kropka
wszystko mnie boli
wszystko mnie boli
plecy i stolik
kulawa noga lampka podłoga
rąk ócz oboje
drzewa
nie moje biurko
nie moja sprawa
mięśnie żebrowe
mięsień pośladka
trąbka słuchowa
bębenek ucha
łóżko poduszka
szczerbinka muszka
język i lufa
ślady i tropy
dziurawe rajstopy
dziurka od klucza
oko w rosole
wszystko mnie boli
więc żeby skończyć
ten głupi wierszyk
westchnę wprost z piersi
o ja pierdole