bon-ton

pierdolety toalety szum ogonów
pióra pawie brzeg kieliszków i ukłony

a między ustami ci śnię się
jak nierozważnie mijam tafty zgiełk

oranżady prysk lansady wiry westchnień
żółcień w ciżmie cień po izbie sala wzniesie

a na usta miedza ciśnie się
gdy nieuważnie w towarzystwie śpię

wprost sypanie z pereł panie ząbków sznur
po posadce pełznie plackiem grzeczny gbur

gdzieś w kącie talerz i masztalerz śpi
a miał dotrzymać za miast towarzystwa mi

i teraz wir ten walc kwiatowy palec w oko par
szmery bajery z mydłosfery wprost do sań

wsiadam ja i wieprz bo mój
wydalono nas za niewłaściwy strój

Brak komentarzy: