podanie o samotność

 gdyby tak zedrzeć skórę z bloku twarzy
i nocne mroki mieszkań wydać światu
nikczemne zmowy niejasnych kochanków
sny niespokojne zszarzałych mieszkańców

uśpiony chrapie płaski telewizor
we śnie obrazy snując równie płaskie
mruga zielono ładowarki rytmem
późny esemes po fatalnej randce

śpi pies na łóżku wysłany po pana
list z zaproszeniem na niechciane chrzciny
śpi przytulony do chłodnej dziewczyny
puchaty kocyk czuła nocna zmiana

na dworze wiatr ujada deszcz docina
na korytarzach szczury piszą pozwy
na szafce ciężko gnie się gałąź brzozy
nad sercem sztywno ugina się mostek

i kiedy mrok się wylewa z bieliźniarki
wszystkie atomy tracą dzienną ostrość
bladzi poeci siedzą w krążkach lampki
piszą podanie o samotność