doświadczalnie

jak mówią wyniki badań ja
i moja butelka jesteśmy bardzo związane
gdzie się nie pojawię
pojawia się ona

gdzie się ona nie znajdzie
tam jestem ja z kwiatami szkłem i orędziem
na podorędziu

ci co ze mną piją mówią co za różnica
ci co piją za mnie krzyczą- wiwat
ci co do mnie piją mówią amen

niech tak się stanie

prorok

dopiero sekcja zwłok Jonasza wykazała
że pożarł wieloryba
nieomal w całości – jakiś nieugięty fiszbin
przedarł się przez otrzewną i wydobył
na światło dzienne smutną prawdę

niestrawność

umilkły laudacje
wiwaty w pół słowa zamieniono na lament
po kim?

po chronionym coraz rzadszym ssaku
czy może po niefortunności
ofiary

bóg podobno wtedy ocalił miasto
od swej własnej ochoty- zagłady
a z tej historii starożytne acz ciągle piękne panny
mieszkanki Niniwy wyciągnęły ważne nauki

dobry fiszbin potrafi wyjąć prawdę
potrafi też ją doskonale ukryć

List dziewczyny z perłą do Jana Wermeera

Panie
przyglądam się tej istocie na portrecie
którą odarłeś ze mnie

żyłyśmy obie jeszcze tak niedawno
dzieląc świat twoją ręką
z radością nosiłam w uchu perłę
mówiłeś - słyszysz więcej
niż istnieje dźwięków

i słyszałam barwę farby i każde dotknięcie
pędzla na płótnie i każdą rysę na twojej ręce

kiedy stawałam się tym portretem
wiedziałam - jestem pod warstwą gruntu
mam swoje miejsce
nagle pękła jak krucha bańka
perła mydlana

wiem każdy malarz opuszcza dzieło
jak każdy człowiek do niego przykłada
żywych
nie cienie

więc Panie chciałam razem z obrazem
oddać ci perłę

sen

już na tej łące nie rośnie drzewo
długo nie mogłam go znaleźć a teraz
teraz go nie ma

jest niby wszystko
ślad po korzeniach miejsce na mapie
wspomnienie kształtu które omija
wiatr jeszcze pewien że wczoraj było

i nikt nie wierzy gdy opowiadam
że wczoraj jeszcze tu drzewo stało
szumiało ciepło i kołysało

a może tylko mi się zdawało
może omamił mnie wiatr zamotał
zakręcił młynka wietrznym paplaniem

i może wszystko zmyśliłam sobie
to drzewo łąkę i wiatr nad ranem

ptaszarnia

a czyż pani
ach czyż pani
ach czyż pani sobie pan

a gdzie lata
ach gdzie lata
ach gdzie lata sobie dam

a dzierlatka
ach dzierlatka
ach dzierlatka już nie ja

a krzyż pański
ach krzyż pański
ach krzyż pański z czyżem mam

Święte miejsce

moja mała dziewczynko wezmę cię za rękę
i zaprowadzę tam gdzie kiedyś była łąka – po niej
chodziłaś boso jakby to ona właśnie
miała być remedium miała być lekarstwem

dziś moja dziewczynko stoi wielki Tesco
ma dróżki z plastiku i krzewy firanek
czy coś nas zatrzyma gdy pójdziemy pieszo
właśnie tam się odkupić tam skończyć sakrament

bez tytułu


:]

o czym szumi szuflada, o czym myśli cień









godziny późne. czerwiec. 2009

14 portretów Aniety











Poranny poranek, garść paluszków na drogę. Jez Blanki czerwiec 09

trawa


Żegoty nad jeziore,m. piąta godzina szaleństwa

drogi pocztowy znaczku (zwierzeń filatelistki)

drogi pocztowy znaczku (ze zwierzeń filatelistki)

przedwczoraj cię nie było wczoraj też
dzisiaj czekałam –
możliwe Argentyna jest bardzo daleko
ale przecież nie Sandomierz

drogi znaczku pytałam listonosza
zaklął
na wszystkie świętości że nie widział
że z narażeniem życia oraz pełnym
poświęceniem dostarczyłby cię
gdybyś był
(w dodatku z pieczęcią)

tłumaczę sobie
że pierwsza plaga być może zlizała klej
druga to był kancer
kolejne stawiają przegrody
na korespondencyjnej drodze
(przeklęty Sandomierz)

biorę pod lupę wszystkie możliwości
(zamiast ciebie choć to właśnie ciebie
chciałabym obejrzeć od góry do dołu
wszystkie twoje rogi)

znaczku drogi
wkrótce wylezie ze mnie bestia
i pochłonie świat

woda


kredka ołówkowa.09

sklepienie
















sklepienie częstochowskie. czerwiec 09

Częstochowa







Częstochowa. 06.09

granica

możliwe że zamiast się urodzić – wyrosła
spomiędzy dzikiego szczawiu jaskółczego ziela
wyplątała z łozy

możliwe że dlatego nic nie mówiła
gdy w powietrzu słychać świat co się objawia
po zdarciu kory

żadne zaklęcia nie zawrócą z drogi wilka
żadne błaganie nie zmieni toru zająca
żadna łza nie poruszy głazu a dłoń
nie zatrzyma wody

i nie wiadomo na co się jest
chociaż się boli

kurza twarz

Raz ja, a raz ja




wnuczka i babcia. portrety. czerwiec 09

podstawy

popatrz winniczku kiedy składam palce
robi się daszek to już prawie dom
a jeszcze się nawet nie modlę

ja też nie
odpowiada mi ślimak
opierając się na jednej stopie

mała jaszczurka na palcu

to nie sen
ale jawą też nie da rady tego nazwać
może trochę okolicznością a może przestrzenią
w której nie ma sztywnych parametrów

to jest okoliczność ręki – w innych okolicznościach
pięciopalczastej kończyny chwytnej z przeciwstawnym
kciukiem (zdobyczą naszych przodków)

i okoliczność pojawienia się formy
- małej jaszczurki z gromady gadów która właśnie dziś
weszła na jeden z palców

po co?
- zwykły przypadek

badawczo

trach traszka!? – jezus maria zwierzątko
a może to była ślimaka skorupka – dom?
bo coś trzasło albo jakby tak trochę
zgrzytało nawet na końcu – przysłuchujemy się
czy był plask czy może to zwykła gałązka

tak krucho się stąpa po tym cholernym padole
pełnym małych trwożliwych łapek serc ogonków
czaszek

po ścieżkach mrówek i terytoriach polowań
drapieżnych krwiożerczych ryjówek aż trzasnie
trach trzasło – jeszcze raz no teraz to już naprawdę
strach

ruch chmur


maj. 2009