ukołysanka

marzę by umieć przeżyć
z obdartym kolanem rozpłatanym ramieniem
patykiem wbitym w oko szkłem
włożonym pod język
sercem

chciałabym przeżyć milcząco
bez jednego jęku
a nawet syknięcia

chciałabym być tak dzielna
że swoją dzielnością
zachwyciłabym wszystkich
i ciebie i ciebie moich maleńkich rodziców
i wielką panią Gienię

stałabym wtedy prosto radośnie
strzeliście bym stała
zachowując w całości
idealny spokój

a tego co mi się stało
nie byłoby po prostu

zapach

kwaśny zapach portu pochodzi z tajemnic
drzemiących na dnie beczek i zmurszałych
skrzyń mieczowych
kwaśny jak cytryna zapach
portu

kwaśny zapach ostryg pochodzi z tajemnic
drzemiących na dnie muszli i zbielałych
pereł bolesnych
kwaśny jak portowy zapach
ostryg

kwaśny zapach octu pochodzi z tajemnic
drzemiących w winach na dnie zatopionych
beczek naczyń pełnych mieczy i skrzyń
z perłami jak ostryga zapach
kwaśny

kwaśny zapach potu pochodzi z tajemnic
ciała pereł i ostryg i skrzyń pełnych mieczy
pochodzi z portu zepsutej oliwy
długotrwałego czekania
na przypływ


(4)

różnica

przyjechali do wsi cygańscy chłopcy
głośni kolorowi bardzo cygańscy bardzo chłopięcy
przyjechali
w nieznanym języku
pociągający

rozstroili wokół drzewa
namioty gitary koszule z paciorkami
zaklaskali
po wiele i po nic
a myśmy pobiegły
do nich

do dysonansu

mglistej estetyki
wrzawy
do jarmarcznych grymasów
twardej ręki
i jasnej zasady kto jest
kim

mokra wieś


Zuzanna. (portrety) Blanki.sierpień.09

filifionka plażująca


o czym się śni


mazgaje łołówkowe

na znak


W tym roku, również Tunezja
foto: Zuzanna Lewandowska. poprawki sam Allach
Żegoty. sierpień.09

chustka

chusteczkę w którą jak w jesień płakałam
gdy wyjeżdżałeś kiedy mi znikałeś
z oczu zgubiłam gdzieś w przepaści szafy

rosła tam w ciszy i ciemnym spokoju
aż się niby chusta rozrosła na barki
kiedy patrzyłam jak w oddali znikasz

tę samą chustkę odbiła na twarzy
młoda weronika
gdy osłabła ręka nie umiała unieść
się w wysokość czoła (ta sama chusteczka
w polu służy matkom)

odtąd twarz już ludzka
zawsze będzie chustą
bladą niczym chusta
lub jak chusta
gładką

o wspólnej przestrzeni metafory

chce mi się kicać – czy to znaczy
że jestem zającem
albo jeśli chcę się mozolić
leżąc na grzbiecie – czy to oznacza
że jestem żółwiem

miewamy w sobie
odbicia kształtów
wypracowanych
przez zjawy pokoleń

i że tak świńsko bez ogródek powiem
chce mi się pieprzyć
czy będę gotować?

optymizm

to absolutny nakaz
trzeba się bezwzględnie uśmiechać
i jest to nakaz bezwzględny

trzeba te uśmiechy rozwieszać
jak sztandary dobrej woli

co natomiast w przypadku
gdy nie ma dobrej
woli?

nauka języka

w przestrzeni słów niewypowiedzianych pożyczamy
te które są zrozumiałe
jeśli rozmawiam z wiatrem mieszkam z wiatrem
z moich ust wydobywają się tylko szczelinowe dźwięki
podobne do tych
jakie wydaje wiatr

jeśli mieszkam w milczeniu – milczę
bo tylko tak mogę się spodziewać zrozumienia
ze strony milczącego

jeśli cię nie dotykam
nieznajomy bracie z australii plutona czy innego pcimia
nigdy się nie dowiemy które dźwięki przestrzeni
trafią nam do serca

przyglądanie się

patrzyłam wczoraj jak zajebiście
jest się nie kochać jerzyku
powiedziałeś chodź się poniekochamy
i poszliśmy

patrzyłam wczoraj
na spadające gwiazdy
też zajebiście

a dzisiaj jest duszna noc tak duszna
że spadające gwiazdy muszą się przedzierać
przez gęste salony i kuchnie pełne obcych osób

a my siedzimy jak dwa osiołki
z otwartymi buziami

Nalewka








Warmiński świt. słodka, o smaku truskawkowym z nuta mięty

spotkanie na innej planecie

to Kostia mówi mi Elena pokazując chłopca
mężczyznę o najgłębszych w świecie oczach
biegłego w językach

a to ja

słychać szum piasku pod dnem łodzi
durny śmiech mew
siedzimy na plaży i grzejemy nasze światy
w naszych światach patrząc jak rozpaczliwie
topnieją słowa albo jak rosną

znaczenia

no dobrze Eleno więc za którą literą się zaczynasz
dokąd sięga twoja krew i ślina – czy na języku Kostii
zostawiasz choćby najmniejszy kawałek siebie
jedną kroplę
i czy on potrafi to opisać

o świętych









Lidzbark Warmiński. lipiec 2009

z modlitewnika

mój boże
słodki
a nie śmiertelny

się modlę
do ciebie się
modlę się do ciebie
i ciebie do się

mój boże
mówisz mi
słodka
a nie - śmiertelna

remedium pirackie

nabrzeżem Jack Sparrow Tom- bosman i ja
sunęliśmy pełni po żagle
tej burzy co zrywa się nagle
szukając przystani lub portu na żal

był koniec podróży Jack Sparrow i Tom
i ja między nimi rzecz jasna
wkraczaliśmy z butą do miasta
spróchniały jak miecz ciągnąc bom

nie pierwszy to raz –Żal topi się sam
gdy wicher przykuwa do koi
tak rzecze Tom- bosman i wierzę mu ja

a Jack śmiechem w plecy uderza mnie – ha!
gdy człek żagiel zerwie na boi
niech w płytkiej okazji pogrąży swój żal

język

coraz częściej nie mam
z kim rozmawiać

widziałam dzisiaj
tak potworzone drzewa
że ich potworność była
niemal nierealna

to dlatego między innymi
nie mam z kim rozmawiać

kochankowie


Zdory. sierpień 2009

pod żaglami


Wyrównaj do środka
Marta na Bełdanach. sierpień 09