nomen omen klatura



panie J. to  ja co się nie chce spowiadać
albo nie może
przypomnieć sobie to jak stratygrafia
win – ten kto jest bez kamienia
odchodzi
z niespełnionym zamiarem uczuciem
które już nigdy i do niczego nie da się
porównać – w kanie

mieszaliście wody z winami – wyszło?
coś na kształt innych nas winnych
kain abel – hej pomieszajmy języki
ain kabel – przewodnik/
przewodniki

drzewo



odszukujemy się i oszukujemy i znów szukamy
po wsiach po miastach po zaułkach brukowanych
polską włoską rosyjską nutą ziemią przywiązaną
jak dziecięcy balonik do nieprzejednanej gwiazdy
która miała być doskonała a ma inne plamy
ciemniejsze niż nasza historia
miłosna w uściskach orła łagodnej brzozy brzezinki

 oszukujemy się i szukamy odszukujemy ślady po których nikt
nie podreptał by u wrót opowieści znaleźć jedno tylko drzewo
jedną mnie i ciebie jedynego z których się to wszystko
zaczęło i trwa rozdarte
jak na maszcie żagle które ten okręt niosą wprost na skałę
a cała załoga nazbierana przypadkiem zaczyna wrzeszczeć że za mało
jadła win i owoców


nie szukam wielkiej opowieści w nas chciałabym przyjść do ciebie
położyć swoją rękę w twoje ręce jak zły szeląg który znasz tak dobrze
jako nieuchronną zapowiedź że pomimo najpróżniejszych historii
to będzie mądre

nenia



już ty świecie mój świateczku świecidełko moje
nie pójdziesz dalej ze mną już cię nóżki bolą a mnie
mus iść dalej z tym czarnym pudełkiem po lakierkach
które teraz pod drzwiami domu stoją

już ty świecie się nie świecisz nie błyskasz
lampką ani księżyca ani słońca tylko ćma do oka
się garnie bo nieruchoma i otwarta źrenica

już ty się świecie nie potoczysz dalej turkocąc krwią
po wybojach naczyń cieńszych niż włos niż mysi pisk
niż mocno rozwodniona kolejna kawa z mlekiem
teraz już rozlana obok butów pod drzwiami

już mi się świecie nie przyśnisz nie ziścisz proroczo
będziesz tam sobie za progiem stał i nawet myśl się
nie przemknie pod miotłą pod łopaty ostrzem
już ty się świecie najdroższy beze mnie pal