nadchodzi śnieg

niebo jest liliowo-szare dym słania się
liżąc stopy kamienic samochody niewidzialnie
tratują niewidzialnych przechodniów – przystanek
jakby się zebrał w punkt wszechświat nagle wetknięta w krwiobieg
jak szpilka koncentruje się
w punkt w tym całym hałasie
ciekawa jestem czy mnie widzi
dziewczyna w chustce w eskimoskie wzory
ciepła jakby mogła ogrzać świat swoją przyczyną
dla której i z której powodu istnieję na jej drodze
na tym samym przystanku gdzie nie dalej
jak wczoraj sześciu łysych tłukło swojego kolegę
za tę chustę
można by się schować i powiedzieć nie ma słońca
nie ma światła i nigdzie się nie ruszać
a śnieg będzie padał i przykrywał powoli
całym swoim ciężarem – zbuduje kopczyk
maleńki pagórek w którym jak we wnętrzu ziemi
będzie cisza i spokój pełna niewidzialność
poruszeń
kończę pierwszego papierosa czyli dokładnie to
co robi się na przystanku. myślę o dziewczynie
o jej chuście jej łysym kochanku o kopczyku śniegu
który właśnie nadciąga nad miasto

2 komentarze:

PatrykBut.pl pisze...

Zapraszam do mnie :)

wuszka pisze...

dziękuję za zaproszenie :)