zawijamy się z tego świata
idziemy w całuny w drewno
w skałę z epoki łupanej
drążymy coraz głębiej
aż po samo sedno
aż po pojedynczy
samotny pierwiastek
zawijamy się w kokon
zawisając na gałęzi głową w dół
kołysani morowym powietrzem
drążymy coraz głębiej
budując na nowo
czułki tchawki i skrzydła
obolałe jeszcze
zawijamy się szczelnie
kutamy w szaliki płaszcze
broniąc powietrzu dostępu
do naszych przeraźliwie
delikatnych tkanek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz