koty

 czarne koty to dziurki wypalone w osnowie
małe portale do czegoś co tam jest
za barykadą światła na drugiej stronie
błękitów i ultramaryn. czarne koty mówią
siedząc na starych skrzynkach na schodach
wyciągając się na wycieraczkach że spoko
wystarczy położyć rękę i pomerdać palcami
żeby się przekonać co do istnienia
tamtego świata. czarne koty idące przez ulicę
drapiące się za uchem śpiące w koszyku na robótki
nic sobie nie robiące z tego że białe koty.
białe koty to miejsca w których rzeczywistość
po prostu zniknęła i za lakierowaną warstwą
naprawdę nie ma nic

6 komentarzy:

Frau Be pisze...

Moja jest biała, druga - niebieska. Co z niebieskimi? :-)

wuszka pisze...

niebieskie, jak sama nazwa wskazuje, są niebieskie :D

Jasna Sukienka pisze...

czarne koty to męty uwięzione
w ciałku szklistym oka odpryski
siatkówki skrzepy różnych tkanek
gruczołów łzowych eksploatowanych
przez lata plastry z krwi

dobrze się czują w jasnym i gładkim
krajobrazie stron na powierzchni kartek
leżą i czekają kiedy zatrzymuję wzrok
skaczą jak poparzone kiedy i ja skaczę
z wersu na wers potykam się
o szorstki druk z kołataniem serca
sprawdzam zasięg pola widzenia
lekceważę ich wieczny marzec
koci pęd do prokreacji
będę je topić w potokach suplementów
diety witamin i minerałów
w słabnącym świetle od którego bolą oczy

wuszka pisze...

bomba! :D

Jasna Sukienka pisze...

Żem tworzyła wczoraj w tym miejscu, a że zaczęło piździć jak w kieleckiem, to żem się - słusznie zresztą - wystraszyła ze prąd pierdutnie i żem se tu w pośpiechu zapisała prototypa. Tak że chyba rozumiesz, Kobieto, że to była sytuacja przymusowa i nie cierpiące zwłoki.

wuszka pisze...

oczywiście, ze rozumiem. ta fraza co to lekceważy ma zostać! jako haracz za użycie notatnika! : ]
:D