najprawdziwsza historia Hilariusza Bęcwała

deszcz
kropnął z grubej rury <- brzdęk
odbił się od kapelusza stojącego pod chmurą
Hilariusza Bęcwała <– uruchomiło to kaskadę
zdarzeń <– oto kropla
odprysk wielkiego deszczu przygniotła
zamyśloną mrówkę chcącą nagle z kamasza
gonić tramwaj
uciekający linią numer pięć

ten zaalarmowany
panicznym wrzaskiem mrówki wyrżnął w pień
rodzinę much ścigającą się do tamtego drzewa
miał być piknik i w ogóle
motorniczemu aż wzrok skoncentrował się
na czubku nosa

a to ci historia! podskoczył Hilariusz
któremu ten widok przypomniał
że zdążyć miał z deszczu pod rynnę
chwycił więc oszołomiony tramwaj
i odpychając się jedną nogą z całych sił gnał
przed sobą blaszany pojazd jak odrapaną hulajnogę
kiedy jeszcze był chłopaczyskiem i miał poobijane kolana

motorniczy próbował wydobyć z harmonijki
jakiś dźwięk próbował rozprostowywać blachy
które ciągle wyginał padający deszcz
i jeszcze w dodatku opukiwał tramwaj jak puszkę sardynek
jedynie Hilariusz odziany w swój słynny kapelusz
głuchy na wszelkie prośby krzyki i napomnienia
z wizgiem mijał kolejne zakręty trawnika

nagle

promień słońca przedarł się przez chmurę
wszystko zastopowało pieniła się rynna
Hilariusz otrząsnął z wody odstające uszy
wytarł nos rękawem
i mrówka dobiegła <- wsiadła do tramwaju

2 komentarze:

nieza pisze...

eh, niesamowita historia
a gdzie rysunki do niej?

wuszka pisze...

o! no własnie!