kolaps 2



w czasach kiedy ekscentryzm stał się obowiązującą
czernią sezonu a szaleństwo z wolna bierze we władanie
świat - ja uprawiam normalność staram się
pilnie ją podlewam plewię chwasty dziwnych myśli
o tym że można by wyjść za parapet albo cisnąć
talerzem o ścianę – zmuszam się do porządku

nie oglądam programów o jakiejtomelodii i medycznej marii annie
wesołowskiej nie czytam nagłówków gazet staram się
zapomnieć jak wygląda pan prezydent i ten czy inny
minister z tej czy innej teorii
 i nawet nieregularnie przecieram podłogę żeby nie popaść
w rutynę czy jakąś inną nerwicę
natręctw


w czasach kiedy dobrze jest być innym wyrwać się
z ciemnej masy być kolorowym motylem który gubi się
w stadzie innych motyli coraz kolorowszych ja szarzeję
jak niebo o zmierzchu chowam się
za horyzontem zderzeń

3 komentarze:

karina pisze...

wracam do tego wiersza już nie wiem, który raz i nadziwić się nie mogę. no nie mogę. cudo.

wuszka pisze...

to się cieszę, Karino. A właśnie wczoraj myślałam o Tobie :))

karina pisze...

o, a co Pani myślała? :D