ot jakie czasy



ot bezbożnika chowają nie godzien on spocząć
na świętej ziemi szepczą bogobojne głosy – dlaczego
jednak dzwony i temu ciału nadają
rytm serca którego już samo nie podejmie

ot kurwę na ołtarze wynosić na obrazy
boskiej oko – afiszować modlić się srebrnymi
ustami powtarzają przed ekranem niebieskim
a jednak światło samo się srebrzy promieniuje
błogosławi każdą chałupę każdy przybytek dobytek
niedobytek

ot jakie to teraz porządki jaki porządek nieboski
jak nieboskie stworzenie brudny nieswojski daleki
bliski rzeczom dla których nadal nie istnieje
rozumienie

z czasem



z czasem sama nie wiem co mogłabym powiedzieć
co wolno choć podobno wolno wszystko
za szybko natomiast biegną sprawy i czas
ten jest zupełnie nielitościwy i jedyny
sprawiedliwy na tym świecie - chociaż możliwe
że go nie ma - myślałam - czasu ale może i świata

ludzie odchodzą albo zostają i rzucają
pecyny gliny drobne kamyki i całe skały
przenoszą kiedy obrastają w siłę
jak w  piórka chwytają za pióra klawisze
walą na oślep robiąc kocią muzykę
koci wrzask marcowy na oślep

są dni kiedy mam w sobie potrzebę
jakąkolwiek i wtedy wychodzę przed dom
otwieram szeroko usta i głośno jak umiem najgłośniej
uparcie milczę

białe plamy tej jesieni

Żegoty 14.10.16

spojrzeć do lustra

Żegoty 03.10.16

dżdż

Żegoty 06.10.16