nie bój się mówić z gniewem
powiedział do mnie
ten którego nazwałam ojcem
mojego pierwszego
słowa
nie bój się kochać – mówiła mi ta
którą zwałam matką
moich potknięć
- jakby nigdy nie istniało
ostrze
które kiedyś wypatroszy serce
strach to jedyny wróg który istnieje
tylko w tobie – straszny oręż
więc go nie lekceważ
i nie uciekaj – mówili oboje
ci których nazwałam rodzicami
mojej pierwszej wojny
i mojego pierwszego
niepodległego zaciśnięcia piąstki
dziedziczenie
Etykiety: dziedziczenie
ucieczka do miejsca przypadku
i można tak gonić swoją nieobecność
w ultramarynę fiordów pasma wspomnień
można podążać za cieniem niebieskim
poprzez biało-sine wyziębione sople- gonić
na przestrzał bryły lądolodu
huczeć w szczeliny echem pluć w krużgankach
skalnych twardych zamczysk – oglądać za ramieniem
krajobraz posiany jednym szybkim zrywem
rozsypane klocki własnych uzależnień
popękane w gładki kształt graniastosłupa
biec z sercem w zwątpieniu z głową na ramionach
niesioną jak pochodnia która ma oświetlać
mrok rzucany źrenicom jak pastwa
na pożarcie dłoniom stopom dać przytulić
twarz do lica skały zasnąć jak agrafka
wpięta w kołnierz ziemi pogubiona w glebie
Etykiety: z księgi zamiłowania
to nic
nic się przecież nie stało
wszystko jest nadal
na swoim miejscu
serce po lewej nerka po lewej
i po prawej stronie
nie ma powodu do paniki
nawet do zwykłych obaw
nic się nie dzieje
nic jest jak wierne odbicie
bezwładnej pustki
a gdzieś tam ktoś się uśmiecha
ktoś czule dotyka dłoni
Etykiety: z księgi zamiłowania
niedomówienia
był na tyle drobnej budowy że mieścił się
między słowami przemykał jak płochliwa pardwa
albo mysikrólik odciągając uwagę od gniazda
gdyby przynajmniej można było wyczytać ból
z jego oczu albo wywróżyć z języka radość może można
-by dotknąć tak łatwo jak się drżące stworzenie
umieszcza w zgięciu dłoni
można by było oswoić znaleźć wspólne słowo od którego
rozpoczęłaby się wreszcie szczerość – klucz
do dwóch zazębiających się światów leży
jak na dłoni na gałęzi gestu czasem nawet bywa
wypychany przez zęby jak świst powietrza
ale był na tyle drobnej budowy że nie mieścił się
w pojęciu wymiaru – przemykał czasem zostawiając ślad
w postaci przetrąconego liścia który kołysał się to w jedną
to w drugą stronę
i tylko drobne roztargnienia demaskowały
skrupulatnie skrywane
Etykiety: polowanie na czarownice