ubrać słowa w wyraz nad wyraz elegancko
zwinąć papier w tutkę wsunąć jak emet
pod języczek wagi – oto piosnka
na glinianych nogach no bo jak
jednocześnie krwawić i się śmiać
i śmiać się z siebie i błyszczeć donośnie
kiedy dookoła spadają z drzew
wszyscy jesienni poeci tacy piękni
kolorowi i pełni wrażeń oraz zapachu
wilgotnych liści
i później iść z tym słowem ważyć
każdy wyraz i każdy wyraz twarzy
ludzi spacerujących parami alejkami
samotnie ludzi tych ważyć a nie znieważać
kochać ich za wszystkie jesienie
za wiosny ich i zimy kochać i lata całe
całe lata iść tak za nimi do nich z ręką
na temblaku z sercem w tej złamanej ręce
uśmiechając się do wszystkich pozostałych
przy życiu poetów
a później zmazać pierwszą literę zamienić
słowo w śmierć stanąć i czuć jak kruszeją
nogi jak się wali ciało rozsypuje gnie
i mieć w oczach ten szczególny wyraz
nad wyraz popękany
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz