pod niebem. wieczór



chciałabym złapać twój smutek w dwa palce
jak nitkę kiedy się na nią nawleka igłę – chciałabym szyć
i zżyć bym chciała tę bólu płachtę która jak namiot
pod żelaznym niebem wszelkiej konieczności
tak się rozdarła kategorycznie i wszem i wobec

mogłabym siedzieć obok na ławce zszywać to płótno
jak spraną chustę bladą jak twarz jak świt jak zaranie
patrzeć z ogrodu jak robisz stół prosty i twardy
stół tylko dla mnie - arenę świata
na której stoczą się wielkie bitwy i dziwowiska
i wszystko nowe i wszystko jasne pod starym słońcem

chciałabym umieć przeszyć na miejsce
jak serce guzik który właśnie odpada
przez jego dziurki widać i światło i mnie i ciebie
i noc co się skrajem ogrodu skrada

7 komentarzy:

jolisia pisze...

Podoba mi się. :D

wuszka pisze...

fajno, acz jest do dużych poprawek : ))

Dana M. pisze...

Ładnie :-)

Dana M. pisze...

Ładnie :-)

Dana M. pisze...

Ładnie :-)

wuszka pisze...

potrójny ład! ; D
do poprawy, nie podoba mi się zbyt. ale na razie nie mam czasu wziąc się za niego. a raczej impulsu

j pisze...

Co ma się nie podobać, jak ładne :)
Do po cięcia siedzenie i i.
:)