złodziejka

należę
do złodziei kurtek złodziei płaszczy. raczysz
mnie dostrzec zwłaszcza kiedy nie patrzysz. siedzę
albo i stoję zbiegnę nim mnie ugłaszczesz. jestem
złodziejką zwłaszcza gdy. nie wiesz

gdzie mam swój dom to tylko miejsce
na mapie. możesz je znaleźć ale mnie bez wskazówek
nie złapiesz. ja jestem z szajki złodziei kurtek
złodziei płaszczy gdy źle się dzieje ja patrzę
ty patrzysz. myślimy przecież

każdy ma swoje
i wynajmuje je na potrzeby małych seriali
tam się rozchodzą i schodzą drogi. Ola
ma żal do Ali- nie dość bogaty

żakard firanek że żakardowy
jej przypomina te jej zasłony i co za zaszczyt
kiecki pompony gładkie pomady i w uchu
dzwoni złodziejce zastrzyk mamony

czy to ją głaszcze. jestem złodziejką marzeń więc kradnę
chustki do nosa kurtki i płaszcze nie znajdziesz
mnie w twojej własnej mapie jeśli nie naśle
mnie los ale czy naśle. na oślep głaszczesz

materiał kurtki materiał płaszczy. zamykasz oczy
chcesz raz bez mapy bez drogowskazu złapać mnie na tym
że cię dotykam kiedy do sięgam
twojej przepaści

***

któreś musi być pewne
to na jego dłoniach
stawia się drabinę

drabiny wymagają
oparcia

któreś z nas musi się wspinać
z pełnią zaufania że obie dłonie
pozostaną na miejscu
kiedy zakołysze

i na dziś nie znam innej
definicji kochania

Marta





Martucha :)

Marta
















Marta (portrety) Wójtowo. kwiecień.2009

błąd Aspazji

nie nie czuję się jakoś specjalnie
dotknięta
wiem to nie był dobry moment
ja się spóźniłam pan wyszedł
zbyt wcześnie
miał pan zupełną rację

ja to rozumiem
pan ma terminy musi dotrzymywać
umów a ja nie chciałam
być umowna

klasyczna sytuacja
proszę nie przepraszać
to ja powinnam

Annuszka

są kamienie o które
człowiek się potyka
pan nie wie jak to jest
tachać bańkę z mlekiem
albo tak jak wtedy
z olejem

się krzyż ugina
się ciężko robi
jak przed burzą i chmury wiszą
dziwne i dziwnie wiszą
i nagle ślisko pod nogami i ten
kamień wystający
o którym się przecież wie
od zawsze

i nagle się jest
drugoplanową aktorką teatru

a wygląda jak zaczyn
na chleb tej katastrofy jakby jej ciasto
nie urosło wcześniej
jakby mogło
bez drożdży

kołyska

lubiłam te dni kiedy bawiliśmy się
słowami ich znaczeniem
naprawdę się bawiliśmy

lubiłam lekkość
i ruchomą kompozycję
barw mieszanych
to językiem to ręką

płynie czas nadal nas cieszy
potęga słowa ale już ostrożniej
ważymy
gęstnieją nabywają mocnych
solidnych połączeń

jeszcze lubię ten czas
kiedy miękko delikatnie kładziemy
to jedno jedyne ostatnie
jak pierwsze dziecko

podróż


Zuzanna (portrety). kwiecień.2009

w ramach....


Warszawa 09

wszystko jasne


Wawa.09

spojrzenie na Warszawę





(Warszawa kwiecień 2009

latarnie







Warszawa kwiecień 2009

kamienice






Warszawa. kwiecień 2009

Łazienki















Warszawa. Łazienki. kwiecień 2009