zdarzenie

koincydencja przypadków bywa zaskakująca
ośmielę się nazwać ją zrządzeniem losu
- śniło mi się błękitne niebo poznaczone siecią białych pęknięć
jakby poza nim


było coś innego coś jaśniejszego trwalszego
jakiś kontekst jeszcze którego dotąd nie widziano
- przywidział mi się cień wysuwający zza drzewa
jak wąż sznurujący usta - zbyt zapalczywie


rozgrzebujemy rzeczywistość niczym
popielisko szukając kawałków węgli
i kopiąc w ziemi w potrzebie dotarcia do gruntu
w potrzebie szukania oparcia dla rzeczy

śniło mi się że mam ręce ubrudzone popiołem
że bolą mnie palce od ciągłego wbijania w ziemię

śniło mi się że mimo to wstaję i stoję
i patrzę
w spękane niebo patrzę jak w siebie i widzę

że jest tam coś jeszcze więcej jakaś biała przestrzeń

jakiś jaśniejszy kontekst zasznurowany cieniem
spod drzew
ziemskiego raju

śniło mi się że to zrządzenie losu a nie zdarzenie

Brak komentarzy: