nie zmieniłabymw tobie ani jednej nuty



czujny potworze potwornie czuła
bestio rodzaju ludzkiego – istnieje harmonia
jakiej nie spodziewałby się nikt
z nas w kakofonii osobowości w plątaninie

dźwięków serc płuc wątroby marszach
kiszek głodowej jatce umysłu
mówisz mi idź już jest zbyt późno
na orkiestrację na koncert życzeń
bo zły ze mnie człowiek i jeszcze gorszy
cień ciągnie za mną swój lisi ogon

jesteś złodziejem kłamcą królem tyciego
państwa co mierzy  całe pięć stóp
pod Ziemię i to dzięki temu czynisz ją sobie
poddaną – słucham cię jak najdoskonalszego
oratorium jesteś świętym uczonym siewcą
radości i zwątpienia rozbitkiem z powietrza

ciągiem atomów sekwencją zasad
kodu genetycznego zlepkiem niejasnych słów myśli
pierwiastków odłamkiem gwiazd kosmicznym
skurwysynem

twoje palce wyplotły na mnie sieć uprzędły
pięciolinię z której czytam jak z nut ostrzyły
kamienny grot który wiek po wieku
wbijałeś mi w serce a przecież

nie zmieniłabym w  tobie ani jednej nuty
człowieku

porozumiewanie na kanwie listy przebojów



Jakubowi Sajkowskiemu

dziś porozmawiajmy serio mówię porozmawiajmy
poważnie – ten świat jest aż nadto wesół mam dość
cyrku baloników lunaparku w którym jedyny roller-
coaster to temperatura ciała a i nawet ono stygnie więc

przysyłasz mi piosenkę o bidecie – ciesz się
mówisz bo przy twoim szczęściu to jedyne
co możesz uzyskać – „Beat It” zamiast wynoś się
hura mówię ci entuzjastycznie i losuję że jutro

padnie jakaś wygrana – mówmy serio – każde z nas
utknęło w chwiejnej choć niezachwianej
rzeczywistości gabinecie luster theatrum figur
woskowych i każdy oraz żaden promień zmienia
wszystko – od perspektywy aż po wielkość

dziś porozmawiajmy naprawdę zupełnie
niepoważnie usiądźmy na gdziektórejkolwiek
trawie
zamknijmy usta rozsznurujmy serca

Mirek

Ż. 07VI2014

idą strachy



Ż. 08.06.14

nie masz mi nic/ do dodania



zaprawdę powiadam ci jestem wszystkim
czego nie potrzebujesz nie znasz
ani dnia ani godziny znać nie chcesz
bo moje łzy są ci gorzkie jak słodki

kawałek chleba – niedobry  z ziarna pełnego
plew piasku i ptactwa
co drze się nad każdą ranną

zorzą tobie morze ziemia wszelki żywot
na żywioł puszczony – ja jestem
żywiołakiem żywią tej ziemi żywicą
co kroplami kraple łzawi zamyka
w niebieską wodę oka inkluduje słowa

gesty – ptaszkowie niebiescy otwierają
dzioby podwoje rzekome łańcuchy górskie
pękają rozstępując doliny pomiędzy
wzniesieniami uniesieniem dźwiękiem
nigdy stąd nie pójdziesz mówisz i kaleczysz

noc dzień - kolejna data dnia przestępnego
przestępczy rok eon jakiś nowy świt świat
w galaktyce alfa na wyświetlaczu
który obecnie zamiast cyferblatu nosi znamię
omega