zaprawdę powiadam ci jestem wszystkim
czego nie potrzebujesz nie znasz
ani dnia ani godziny znać nie chcesz
bo moje łzy są ci gorzkie jak słodki
kawałek chleba – niedobry
z ziarna pełnego
plew piasku i ptactwa
co drze się nad każdą ranną
zorzą tobie morze ziemia wszelki żywot
na żywioł puszczony – ja jestem
żywiołakiem żywią tej ziemi żywicą
co kroplami kraple łzawi zamyka
w niebieską wodę oka inkluduje słowa
gesty – ptaszkowie niebiescy otwierają
dzioby podwoje rzekome łańcuchy górskie
pękają rozstępując doliny pomiędzy
wzniesieniami uniesieniem dźwiękiem
nigdy stąd nie pójdziesz mówisz i kaleczysz
noc dzień - kolejna data dnia przestępnego
przestępczy rok eon jakiś nowy świt świat
w galaktyce alfa na wyświetlaczu
który obecnie zamiast cyferblatu nosi znamię
omega
1 komentarz:
zaprawdą powiadasz mi
żebym tu wzrokiem nie wracał
i czas sobie dobrze zliczył
cierpienia oczu zatracał
okruchami rozrzuconego chleba
wyrwanymi ustom z dziobów
po wschodzie zgłodniałem
ujadaniem słowu
dać w gesty znaki
szczyty brać pod włosy
a szczeliny roztargać
odejść mam w los bosy?
w noc, mrok, nicość?
do izolatki nieśmiertelnie chory?
nie mogę, bom wszechmocny
wszechpotężny i z przekory...
Prześlij komentarz