mój boże to jest tak zabawna historia
że nawet nie mamy siły jej opowiadać
do końca
nasze dwie rozgwiazdy
które posadziliśmy – umarły z braku oceanu
możliwości
a tak byliśmy pełni
nadziei
że wyrośnie z nich niebo
okazało się jednak że bez wody
nie błyszczą już jak oczy
które oglądaliśmy z dna
studni
mój boże nasza historia
jest tak zabawna że chyba nie damy rady
jej opowiedzieć
ani sami sobie
ani dołkom po rozgwiazdach
bij robala!
4 tygodnie temu
12 komentarzy:
dzisiaj czyta mi się na smutno, zobaczę czy jutro będzie inaczej
tak, chyba tak,. te z zakładki 'księga zamiłowania' dotyczą takiego mojego rozrachunku z rzeczami które lubię, które mnie pociągają i ciagną. dużo jest o moim postrzeganiu świata, jego opisaniu i szamotaninie z nieumiejętnością przekładania
chyba też sporo uczuć się w tym zbiorze kładzie. jak w tytule zakładki, sporo miłowania, bo rzeczy, które robię, są mocno zwiazane z owym uczuciem.
tak jakoś rozkładam sobie na elementy, czy raczej rozplatam warkocze na pojedyncze pasma, żeby się im poprzyglądać. później splotą się same znów w chybił trafił piorun ;)
Patrzenie w wodę zazwyczaj bywa smutne, takie bardzo zamyślone. Przyglądam się nieraz wędkarzom, i zastanawiam się o czym myślą patrząc na spławik przez tak długi czas.
Pięknie napisałaś w komentarzu o warkoczach. Podobnie widzę, czuję swoje życie - taki warkocz zaplatany i rozplatany, a każde pasmo to osoby i wydarzenia, które nadają mu konkretny wygląd. Wiadomo, że nie zawsze splot równy, bywa mniej lub bardziej elegancki, czasami jakieś włosy wypadają, inne pojawiają się na ich miejscu. Niekiedy kwiatek wpleciony, albo wstążka, a bywa, że pojawi się i kołtun do wycięcia ;)
Eeech!!!
ja z kolei, w tym warkoczu widzę swoje pasje, kochanie, nienawiść
wszystko to, co mnie buduje i rozrywa. to moje malowanie, to moje patrzenie na świat, moje pisanie, sposób, w jaki odczuwam smaki, zapachy, to moje najdziwniejsze uczucia, które towarzyszą dotykaniu wiosennej, roztopowej wody płynącej po żwirze, albo letniej macierzankowej łąki na skraju lasu nad jeziorem
są to też moje zderzenia z ludźmi, uczucia, jakie towarzyszą moim próbom rozumienia, moje porażki i pożegnania z niektórymi rzeczami.
dlatego też te wiersze w miarę równolegle, gromadzą się z zbiorze 'elementy' - które są porozdzielanymi pasmami
tam spróbuję kiedyś ułożyć swoisty alfabet, a może kod, który mam nadzieję, w przynajmniej szczątkowy sposób umożliwi komukolwiek dotknięcie mnie i mojego świata.
kiedyś je poukładam. liczę też na to, ze gdzieś pod spodem sama się znajdę czystą.
:)
tak, myślę, że ta formuła warkocza, tak, jak piszesz, może też działać na różnych poziomach
:)
aha, jeśli idzie o patrzenie w wodę. to chyba nie kwestia smutku, tylko skupienia, które w pewien sposób zwielokrotnia i ekstrahuje stan, w jakim się znajdujemy, bo patrzę też w wodę cicho, kiedy mam wewnątrz wielką radość - patrz wędkarz, któremu właśnie zaczyna drgać spławik ;))
:))
w skupieniu rzadko widzę radość, dlatego sądzę, że jej tam nie ma,
drganie spławika jest raczej przerwaniem tej skupionej ciszy, i przyczynkiem do jakiegoś działania
może dlatego takie moje myślenie, bo mnie akurat radość wewnętrzna rozpiera, i nie potrafię wtedy zachować spokoju
:))
z tego powodu, to spokój mnie zachowuje ;)
:))
a co z radosnym oczekiwaniem wewnętrznym, na rybę? bez szarpania, tylko z nadzieją?
bywa, że ryby nie złowisz
na nic szarpanie, nadzieja zamienia się w beznadzieję, i wtedy najlepiej umyć ręce ;)
no właśnie o tym mówię. mówię o nie szarpaniu. mówię o radości, która się rodzi z oczekiwania na rybę, a nie z szarpania. to w kwestii tego, ze skupienie nie zawsze musi być smutkiem. to, ze się nie podskakuje i nie szaleje, czy też nie uzewnętrznia radości, nie oznacza, ze tej radości wewnątrz nie ma.
ja np potrafię cieszyć się wewnątrz, bez ruchu ust. tak właśnie w skupieniu. to śliczne uczucie. rzadkie i śliczne, najczesciej bardzo drobne, ale dojmujące :)
czmok
aha, ale trochę odjechałyśmy od wiersza. tak, czy siak on jest trochę smutny. albo w ogóle jest smutny
:)
Jeżeli po przeczytaniu wiersza plotą się czytaczowi różne myśli, to chyba dobrze o nim świadczy.
Ja tam go lubię, czy miał być smutaś, czy nie.
:)
to ja się bardzo cieszę :))
tak, też uważam, że jeśli wiersz jest przyczynkiem do najdziwniejszych choćby myśli i rozmów, to jest ekstra :)) dtaego też cieszę się podwójnie
buziak :D
Prześlij komentarz