wyły za mną łopiany
córko dziada czy byś mogła
wstać i zagadać
albo zmilczeć
zaszumiały osty
siostro
gdybyś kolczyk zagubiła mogłabyś
nie krzyczeć
zwisły kukliki
jesiennie zwisły i zawinęły płatki
ach już nie jesteś gładka
matko
zrumieniły się głogi róże
pękato
z cynobrem poranka
zachodu pałatką
aż jastrząb w jarzębinowy gąszcz
zanurkował by kurę
upolować
córko
siostro
i
matko
*
bij robala!
4 tygodnie temu
6 komentarzy:
Spojrzeń z pięciu kontów
:)
spojrzeń kantem z pięciu kotów ;)
Lubię ten wiersz. :)
ja też go lubię :]
i u mnie włącza się lubiej, jak go czytam :)
oooo, to się cieszę bardzo, choć ostatnio zgłębiając Czechowicza, kurcze znalazłam wiersz, jakbym zerżła
:))
Prześlij komentarz