(Salwadorowi)
ciągnące się w skończoność godziny
rzędy pasikoników na gzymsach
pobielonego słońcem
miasta
bezimiennego
dom wypolerowany do kości
w samym środku skalnej doliny
zalanej żarem
dom płonący
po nocach
światłami wszystkich okien
wyglądających na nieskończone
powrót trawy marnotrawnej
1 tydzień temu
 
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz