rozsuwamy się skarbie każdego ranka
płyty tektoniczne są o milimetr dalej
od siebie była ładna z nas Pangea
ale się rozpadła więc jedziemy
ty w jedną ja w drugą
długą - zgrzyt kamiennych płyt
z ulubionymi kawałkami epitafiami
(patrz jak fantastycznie lecą i znikają za oknem)
jak dobrze że pod spodem jest płaszcz
można dzięki niemu podryfować
przez łóżko dalej do drzwi po schodach
przez kałuże zza okna wołać - cholera
rzuć mi klucze
rozsuwamy się skarbie każdej nocy
każde z nas śpi nosem w
tę samą ścianę
która jak równik bierze nas w swoje
opisanie – zgrzyt zgrzyt ścieramy krawędzie
żeby jak najmniej się poranić w trakcie mijania
za plecami niepostrzeżenie rosną garby
wynikłe z naparcia (zaparcia) na siebie
wrócę późno kiedy młoda ziemia
będzie rodzić pierwszy świt a magma
jarzyć z upiornym blaskiem
zaczerpnę jej do wiadra
i wleję do twojego ucha
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz