przetrwasz
składasz internetowi
ofiarę
ze swojego czasu
czas płynie
jak krew
skapuje na rytualny kamień
i oto jesteś tym kamieniem
prawa ręka wskazujący palec
zastyga w próbie kliknięcia
lubię to – wszystko staje
czas kapie ci na szyję
spływa po plecach
do stóp
u stóp rzeka
podłogi która dąży
do drzwi
przelewa się przez progi
i kaskadami schodzi
wprost w piach
nie pójdziesz ty do piachu
przyrośnięty do omszałego biurka
przykuty wzrokiem do ekranu
z ostatnim kawałkiem wątroby
cichutkim szmerem płuc
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz