( dla S.)
tomik poezji który trzymam w dłoniach
jest tak spracowany pod ludzką ręką że aż
boję się przyprawiać go o rogi
dziurawić ostrym końcem
ołówka
gmerać w jego opowieściach
z czasem zaczęłam zamieniać się
w prosektora z wnikliwością drążącego ciało
któremu należy się już wieczny spokój
i szacunek ciszy
dlatego nie opowiadam co widziałam
nie rozmawiam nawet z najbliższymi przyjaciółmi
którzy ze współczuciem zapełniają półki
mojego niepokoju
nocami czuję jak żyje we mnie
pasożyt który w chwili nieuwagi
przedarł się do mózgu czuję jak wrasta
wytwarza połączenia z siecią
neuronów – nawiedzają mnie sny
na jawie pięknej i straszniejszej
niż rzeczywistość
4 komentarze:
:)
Wierszowi brak skalpela, trza by go wyczyścić.
Siostro mogłabyś po prostu bardziej zadbać o formę i byłoby OK. Jak już coś tworzysz to uwierz że możesz zrobić to perfekcyjnie!
perfekcja dla każdego jest czymś innym. wierzę, że mogę, ale nie według cudzego poczucia. chyba, że anonimowy mi objaśni w czym upatruje brudu i argument mnie dotknie
Prześlij komentarz