piosenka o globalnym ociepleniu



w powietrzu wciąż musi się coś dziać - twoja głowa
przestrzelona tym powietrzem działa prawie równo
choć nierówno masz pod sufitem ja też mam krzywiznę
dachu i uśmiechu – ty się ze mnie śmiejesz kiedy w pokoju
na zupełnym skraju świata i wytrzymałości
nie macham rękami nie wycieram knajpianego stołu
łokciem i nie znam też żadnego z wielkich

w moim powietrzu jest cisza wojna dzieje się w głowie
i w organie miękkim który nieustannie toczy
krew i pertraktacje próbuje niemiłosiernej polityki
wadzi się z ustami i odważa na najdziksze wyprawy
kładąc na szalkach i pióro i węgiel

wraz z wiosną rzeczy topnieją i  spływają po korze
bardzo pilnie budujemy granice żeby zaraz potem
tłuc w nie puszkami czaszek i podbijać oczy
brakiem snu brakiem słów brakiem w ogóle
czegokolwiek

jest wiosna świat zamiera choć miał się rozruszać
w trakcji neuronów pojawia się sygnał ostrzegawczy
który jak najtęższy szpieg wychwytuje serce i skwapliwie
chowa wszelkie kody szyfruje zamiary uzbraja się
w niecierpliwość i krewką naturę

mój drogi ale kiedyś pękną  szańce rozsypią się tamy
i już nikt z nas nie będzie musiał nigdzie odchodzić

2 komentarze:

j pisze...

od odchodów chroń nas Panie :)

wuszka pisze...

no we, a obornik?