pęknięcie



przed oknem przedefilowało mi zaćmienie księżyca
nie widziałam byłam zakopana pod zwałami kaszlu
tivi i głuchych  kocyków ale zdał mi telefoniczną relację
kolega a później fejsbuk – podobnie jak z otwarcia
nowego przystanku w Tłokowie (tak jest taka miejscowość
tuż za linią wzgórz) czasem tamtędy przeganiałam rower
składając uszanowanko świętemu Rochowi patronowi czegoś tam
czegoś tam

świat pomknął dalej ale fragment pochmurnej pogody
został we mnie i kiedy usiłuję go wykrztusić
zahacza o splot słoneczny i nie chce opuścić pomieszczenia
nie chce połączyć się ze swoją macierzystą komórką
światłem świata

niedobrze jest nosić w sobie nielegalnie zatrzymany
strzęp podczas gdy wszelkie zjawiska i cudowności boże
dzieją się już za oknem już teraz pewnie niepełne
przez nieobecność  może nawet nadgryzione

Brak komentarzy: