ence pence wenflon w ręce
pik pik złapie cię wilk
więc biegnij ile sił w piętach biegnij
po kamykach na puentach ile sił
eus deus kosmateus
rach ciach goni cię strach
gnaj co koń wyskoczy odbij się skacz
przez żywopłoty płacz ze strachem
oczy w oczy walcz
entel pentel coś chwyta za rękę
entliczek pentliczek już nakryty stoliczek
stój na tym stoliczku gnój
i robak w jabłuszku z uchem przy łóżku
nie daj się kuj. kłuj kłuj
3 komentarze:
Stanowczo domagam się książki Joanny Lewandowskiej na półce. W plecaczku i w serduszku mem pensjonarskiem.
stanowczo domagam się nowych półek!
ale niesiesz mi takie ładne ciepło kolegu Radwański, z tą wiarą wew moje pisanki. a to chyba też jakoś mnie trzymie ostatnio, że w to wierzysz. bo jako jeden z nielicznych w ogóle to czytasz
Kochana Wuszko, jestem ja, jest jeszcze trochę ludzi i armia rozmiłowanych w wierszach spambotów. A książka to wiesz, no. Noble, Najkacze, miliony pod księgarniami, no, wiersze nie są z wewnątrz, proszę Pani, człowiek, przez którego przechodzą jest im winien wiarę i pomoc, tak myślę. Dostając wiersz, zaciągasz dług.
Prześlij komentarz