szkoła latania

opowieść uczy nas latania
że nie trzeba bać się wysokości
bo miotła sama nie spada
czyli nie zostaje się samemu
w powietrzu a na dole
to już i tak jest wszystko jedno
jeden smak
prostej zrozumiałej ziemi
grunt że się leży równo

a ona
ta dziewczyna Małgorzata i tylko ona
może rozpoznać mistrza tak jak on
rozpoznał w niej Małgorzatę

czy się tych dwoje stało
szkłem
lusterkiem w którym skrzywił się świat
a później cała reszta
niechętna (a może nieufna) zaczynała
dopiero i powoli się mierzyć

z myślą że są miotły i są takie spojrzenia
za którymi nie jest prosto
polecieć a się zazdrości
i wierzy


8 komentarzy:

wuszka pisze...

wersja robocza, bo kiedy poprawiałam przedwieczorem w ogrodzie, to mnie ogród rozpraszał :)
albo moze nie ogród... :|

Anonimowy pisze...

Widzi mi się, Kocie, na pierwsze północne czytanie, aż chciałoby się na tę miotłę wsiąść i polecieć.
Wrócę jutro i sprawdzę, jaki będzie odbiór za dnia.

wuszka pisze...

ja jeszcze nie wiem kurnaolej. pi�uj� go od jakiego� czasu w g�owie a na kartce wyjrza� jako� inaczej. patrz� na niego na razie

wuszka pisze...

a propos "na miotłę..."

no właśnie on chyba trochę o tym jest, że można. w kazdej chwili

jemall pisze...

Dla mnie o tym, jak patrząc na tęczę można zapragnąć koloru :D

wuszka pisze...

ładnie napisałeś, Jerzy :))

jemall pisze...

Cicho, przecie to Twoje wierszydło :p takie że ach!

wuszka pisze...

ee, pójdzie jeszcze pod nóż :)