ogród schnie ja się starzeję i starzeje się ja albo nie
ja było od początku stare i zupełnie nie przystawało
do dziewczęcych falbanek bucików z kwiatkiem
teraz też nie przystaje albo właśnie zaczyna pasować
pas pas coraz częściej ci szepczę bo krzyczenie we mnie
umiera jak mózg jak milimetry ciała galaktyki komórek
/Pani Apoptoza dba o swoje dzieci i o mnie i o ciebie/
rozmawiamy cholernie często rzadko
się widzimy – ty mówisz nie ma potrzeby ja
czuję zupełnie inaczej - chciałabym zachować
w szkiełku oka zainkludowany kamień ważki
z poprzedniej ery – ery erogennej - dziś
słońce operuje na niebie jak Wielki Chirurg
dokonuje lobotomii przecina spoidło równie wielkie odcina
spłachetki lądu które podczas gry „w noża”
a może raczej na noże wydzieraliśmy sobie
z gardeł z piersi jak krzyk i westchnienie
to jest raport z upału czas na niemyślenie albo właśnie
myślenie o wszystkim i niczym czas na zasychanie
w bezwładzie liofilizację zdarzeń zatrzymywanie
płatków godzin pomiędzy kartkami
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz