wiersz o niczym




Janurzowi

właściwie to żadna mowa
ani wiązana ani wolna – ot garść
słów splecionych w warkoczyk – coś
czego można się w nocy chwycić
spokojny oddech dziecka żony
rzeczy bliskie i dobre – to ciepło
nigdy nie wyparuje z twojej dłoni
ale jest

coś przeciw czemu pleciemy te wianki
cuda ustawiamy na oknie gromnicę
bo nie od pioruna zapalają się serca
płoną oczy nie od burzy się toczy dreszcz
i z nieba głowy spada na ziemię
dziurawą jak kiepski horyzont
zderzeń

to nie czarna dziura ty wiesz i ja wiem – coś
przeciwko czemu wystawiamy swoje armie
spokojną sielskość ścian zagród płot
latarnię gwiazdy przewodniej i ciche szeptanie
Matko Boska Hodegetria módl się za nami
za nami niewdzięcznymi niewiernymi
uczulonymi na  cień - pod twoje wiersze

uciekamy się i choć nas dogoni
przejdzie mimo  obwącha dotknie nawet zostawi
ślad na policzku wypalony na oknie odcisk łapy
wiemy o tym
nie będziemy się bronić

Brak komentarzy: