ranne ptaszki

siedzą w kawiarni
pochyleni nad stołem
ona usiłuje rozwiązać nie więcej
niż tylko bucik
w który wpadło ziarnko bobkowe
on kątem oka w gazecie
nieogolony tego poranka

serweta ma wzór w plamy z masła
po poprzednich gościach myśli ona
i nerwowo potrząsa nogą
(to pieprzone ziarnko)

a on w tym czasie studiuje
ruchy na giełdzie (nadal kątem oka)
dookoła cichy gwar i szmer uznania
dla obfitej kelnerki która wnosi
tacę z herbatą śniadaniem
dla obojga

ona zdenerwowana wytrącona
zostawia ten cholerny but
on się zrywa od swojego stolika
i ona się lekko uśmiecha

Brak komentarzy: