może trzeba by na jej granicy zdefiniować
świętość – cechę opiewaną w źródłach
księgach myśli o niej
może
podobno archanioł przelatujący
nad nią najgościnniejszą
z zachwytu i zapomnienia
upuścił wór pieśni
i tu upadły
może
może wszechmocny
w wieki a nieśmiertelny
w lasach pomiędzy łagodnymi pagórkami
ciepłej a niewstydliwej matki ziemi
bije serce warmai – trzmieli
i sama nie wiem jak to się dziedziczy
tę świętość od najnieświętszych
czasów
jak się nasiąka nie krwią a miodem
nie suchym pyłem a żywicą
jak się ciemnieje od lasów szumnieje i źródli
i szkli się od zimy i błoci
może wszechmocny
wielki a nieśmiertelny
pełny jej gościnności
bij robala!
4 tygodnie temu
2 komentarze:
uwielbiam ten wiersz powtarzam to sobie jak modlitwe...czasami
o kurze, Agni, że Tyś go znalazła!
Prześlij komentarz