szadź poranna














tradycyjnie Żegoty. ostatni dzień roku 2009




5 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Rozkochałam się w Żegotach... to piękne miejsce... co widać na Twoich zdjęciach Joa :)
Dzięki za zaproszenie :*

D.M. pisze...

miejsce piękne, to fakt niezaprzeczalny, ale sztuką jest wyeksponowanie tego na fotkach - to Ci się udaje, Pani z Żegot :)))

wuszka pisze...

Mariolu, tak to piękne miejsce, dla mnie wciąż piękne, mimo, że powinnam już do tej urody przywyknąć. myślę, że to sprawa jakiejś starszej aury, niż estetyka, bo to również dziwne miejsce. miałam taką myśl robiąc po raz setny zdjęcie tego samego kościoła, czy płotu, czy to nie przegięcie, pokazywać je po raz setny, ale w sumie, to blog-magazyn, zatem zezwalam sobie na to :) zresztą dla mnie one nigdy nie są takie same, tylko dopiero uczę się, jak tę nietakosamość pokazywać. mozolnie się uczę
(tak, zdecydowałam się jednak, z różnych względów, jeszcze dłuższy czas nie udostępniać swojej przestrzeni, zatem, ci, o których wiem, że lubią czasem tu zajrzeć, wręczam klucz)


Biń -miałam przeprawę z mamą po powrocie, bo rano światło było tak świetne, żę wyskoczyłam z chorobliwego łóżka i poleciałam robić zdjęcia, jak wróciłam, czekałą na mnie porcja wymówek :D
ale było warto, bo na tę jedną, w obliczu całości, krótką, chwilę, poczułam się spokojnie i ciepło. mało, ale jest :)

Borsuk Janusz pisze...

Ja poproszę zdięcie sklepu w którym kupiłem ręcznik, nie tego gdzie nie chciałaś wchodzić bo coś ta wisiałaś Panu Sprzedawcy, tylko tego z ręcznikami. I winem. I piwami. A wogóle to jakby ten kościół murem ze słomy albo coś, to tak mi się właśnie śniło.

wuszka pisze...

Dobrze, następnym razem zamieszczę zdjęcie sklepu z piwami, winami i ręcznikiem :]

ciężko teraz dostać dobrą słomę - wszystko w balotach ;)