sennik

ca-
łuję cię na do-

branoc – zachłanna noc
pełna niebezpieczeństw

możemy się odwrócić
od siebie
możemy zahaczyć
kolanem
jedno z nas może wstać
gdy drugie będzie nadal
leżeć

śśś
ci-

skam cię przed no
cą – kochanie
każde połączenie
rozstanie

kosmaty koc z frędzlami
kołdra poduszka puszka
czaszki

ciąży w naszym posłaniu

szpaki







stara część cmentarza w Żegotach (29.03.11)

*

posłuchać tałatajstwa można tu
http://nielotka.blogspot.com/2011/03/szpaki-juz-tu-sa.html

zaranie

mgła przez nią przebija się pilnie
wczesne pobladłe słońce spośród kropel
zawieszonych w powietrzu jak naszyjnik
wysuwają się frachtowce

w przestrzeni rysowanej dźwiękiem
falą na której osiadają krzyki mew
jak piana –morskie wspomnienia
z podróży niedoskonałych

obraz przyprawia o nostalgię
tęskni się gdzieś hen za widnokrąg
za mgłę łagodzącą kontury
budującą nieznane

w taki poranek na chwilę opuszcza nas uwaga
przykuta do nadbrzeża - odcumowujemy
tajemne pragnienia i nurkujemy w świt

i tak się plączemy
w ukwiałach światła i mgły
aż dźwięk nadpływającego statku
poderwie portowe żurawie

gęsi




Modliny 27.03.11

stateczki

pamiętam uczucie
kiedy ze złożonej
kartki papieru wyłaniał się stateczek
to takie proste
(czasem to był kapelusz)

pierwszy pokazał mi
pokojowy malarz
nauczył jak zaginać linie codziennej
gazety
i żeglować w dal

teraz papierowa łódka
towarzyszy mi jak okręt wojenny
w codzienności dna
- składam ich setki
całymi pięćdziesiątkami posyłam
na dalekomorskie wyprawy

z tobą złożę jakiś czas
pchniemy (je) w rzekę bez pamięci
rzekę po której Charon cię przewiezie
statecznie
z papierem
złożonym pod język

Popołudnie




Żegoty 23.03.11
hiacynt kuchenny

ustęp

szepczę na stronie szepczę na stronie
papieruuu! krzyczę (najpierw cichutko
i coraz głośniej)

kiosk

kiosk na rogu świata
światła – budka pełna liter
w szybkach odbija się
marcowe słońce jeszcze blade
jeszcze nienawykłe
do ciekawskich spojrzeń

na półkach prężą grzbiety
miesięczniki zagraniczne
kolorowe o lakierowanych
okładkach - apetyczna treść
jak kanapka
z różową szynką
modele do składania

próbki perfum
kremów
na urodę młodość
nawet na godne starzenie
karty telefoniczne
flirty towarzyskie
cygarety

a wewnątrz
pani Jadzia
która czasem nie słyszy
czego się chce

Gucio i Lala



pisak 2011

przedwiośnie


Żegoty 12.03.11

Kazio na lekcji religii

maj
za oknem ciepło a ja tu muszę
przez szybę brzęczeć
na powietrze!
duszno cholera duszno

są trzy osoby boskie…
w mojej klasie
Anka Wiolka
I boska jest pani od religii

mój boże
ileż można
potworzyć dobra

w myśli nadaremno wołam
- Wiolka Wiolkaaaaaaaaaaaa
a ta nic nawet spojrzenia
w górę w te okna
gdzie ja muszę
tłukę

wredna Anka u boku
(taka niby sama
święta)
śmieje się jej do ucha
ze mnie ze mnie się śmieje

tylko pani
tylko pani mnie słucha

portret

zanurzyłam twarz w farbie
położyłam na płótnie podniosłam i patrzę
na kształt na rosnącą siatkę zmarszczek
jak rysy kiedy trzęsie się ziemia

kształt mojego odbicia
taki obcy - linia policzka
chuda marna
ostra krawędź nosa skroń łagodna
i kurza łapka lewa się mocniej
zaznacza

patrzę jak ściekam po płótnie
przez palce
patrzę jak się marszczę
za każdym razem

kiedy staję ze sobą
w twarz

Ko



Marzec 2011

II

kupując dwa razy więcej węgla na opał zakładamy
że zima przyjdzie wcześniej zostanie dłużej
i będzie surowa


*

I

jeśli wierzyć starożytnym zapiskom na murach
domów pompejańskich mieszkańcy mieli te same kłopoty
co my

śmierć zimy



Żegoty 2.03.11

lodandry. szkielet zimy





















Żegoty marzec.2011

lód

nad dachami

to Józef który leci
ponad dachami kościołów
choć nie jest moim patronem
patrzę na niego z zachwytem

bo tu na dole szaro
a kostki chodnikowe
są jak kamienne tarcze
na głowach krokodyli

chodzi się twardo potyka
utyka w szparach pomiędzy
i w rozpadlinach zębów
skręca co krok to kostkę

a tam ponad dachami
kwitną białe lilije
i tam jest zachwyt i wolność
i świętość nad tym zachwytem

tutaj jest głucho i ciężko
słońce skacze jak piłka
cienie szyją jak szydłem
tną buty murom kościołów

a tam ponad dachami
Józef z brodą na skrzydłach -
patrzę na niego z zachwytem
choć nie jest moim patronem