zeznanie

można tak przyjąć –
jestem nomadą
koczującym po deskach podłogi
labiryntach dywanu
nie mam męża
narzeczony zwiał (kochanka
nie szukałam)

jestem córką umierającego
plemienia
imię moje nieznane
i już tylko ja je pamiętam

bracia i siostry
przychodzą do mnie po driakwie
maść na odciski
na chorobę wielbłądów
zioła do oczyszczenia
rany

zabawne że po latach
zdobyłam się na spowiedź
przed kapłanem

nieszczególnie wierzyłam
w jego wiarę
ale jako że jestem sobie panią
potrzebowałam
by ktoś obcy mnie słuchał

nie nie liczyłam na
rozgrzeszenie – wszystkie moje
przewinienia znam i lubię
żadnego się nie wypieram

więc na co
zaczęłam prosto
od początku
- jestem nomadą
usłuchał

a później wstał i wziął mnie
za rękę
powiedział do mnie cicho
- idź i nie grzesz więcej

1 komentarz:

wuszka pisze...

tech

do przemyslenia, ale niekoniecznie

- moje dziecko
idź i nie grzesz więcej