szarpaniec o nauce czytania

czytam cię jak pierwszą różę
co spaść chce nim świt nastanie
i płatki mierzwię i spokój zaburzam
czy tak jest dobrze kochanie?

czytam cię prosto jestem zwykła chłopka
od ran nie przywykłą ręką
co tylko zna stwardniały słój mlecznego skopka
chciałabym miękko

jak krowa cię czytam w zmięty spokój łąki
łeb uchylając łaciaty
której się śniły ruchliwe biedronki
i zjadły kwiaty

czytam cię nienawykle przeciwnie starannie
a choć byś kartki pola skrupulatnie grodził
to co ze mnie przylgnęło zrastać nie przestaje
nie w czas odchodzić

7 komentarzy:

wuszka pisze...

se na niego patrzę. jest w trakcie obróby. :)

Anonimowy pisze...

se patrzaj, Wuszko, patrzaj, tylko zbytnio nie szarp :)

jak się trafi dobra książka, to można ją czytać, i czytać, i wracać, i ... się nigdy nie znudzi

wuszka pisze...

szarpaniec rytmiczny ciapo! hihi wierszyk jest o zaginaniu rogów w książkach. mnie zawsze rodzice uczyli, zeby nie ślinić palca, nie brudzić, nie rysować, nie giąć oślich uszu. a ja jak dorosłam, to sobie teraz na własnych książkach zezwalam :D choć przyznam, ze czynię to z pewnymi oporami. no i własnie jak te opory zauważyłam, bo ostatnio patrzam na muchi na suficie i różne rzeczyw sobie obserwuję, więc te opory zauważyłam i zastanawiałam sie skad się bierze ta chęc gniecenia czy tez wygładzania książek. przeciez książki odejdą razem z nami ;)

wuszka pisze...

czytanie jest jak czułe kochanie. czasem się mierzwi, a czasem gładzi :)

Anonimowy pisze...

rzekła specjalistka od mierzwienia i gładzenia :D

Anonimowy pisze...

a książki wcale nie odejdą razem z nami, będą je czytać kolejne pokolenia, pod warunkiem oczywiście, że ich (tych książek) papierowe kruche ciało, nie trafi w mierzwiące ręce ;)

wuszka pisze...

no i właśnie o tym mówi wiersz :)
ja glównie mierzwię, ale czasem też gładzę :)