chłód

którejś jasnej nocy wybyłam przez okno
chciałam zobaczyć jak jest
po tamtej stronie było dużo dźwięków
głosów znacznie mniej niż w pokoju

szłam tak na równi z drutem telefonicznym
i widziałam że gdy miasta do siebie dzwonią
-drży nocne powietrze więc i ja zadrżałam

wyszłam żeby się zaziębić albo i odwrotnie
dostać zapalenia wróciłam już po ziemi
którejś nocy chyba płakałam

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

myślałam, że po czasie przekonam się do tego wiersza, ale niestety, po powrocie nadal jestem na nie;

taka wielka pardubicka czasowników

wuszka pisze...

przymrozkowy :)
cicho tam! wielkie mi cuda, mądrzy się, a nawet nie bytła na torze wyścigowym! ;P

Anonimowy pisze...

nie trzeba być, żeby wiedzieć, że jeden za drugim goni :P

wuszka pisze...

akurat, czasownika na oczy nie widziała, na torze nie była, a się mądry- panda jedna :D