czułość
rodzą się we mnie same najszczęśliwsze
wiersze – tłusty wał chmur na chłodnym niebie
zwiastuje zmienną choć żyzną pogodę
pogodę groźną i gniewną z późnym słońcem
rodzi się we mnie dzika nadwrażliwość
na światło czuję że jest i w moim lichym czasie
będzie istniało choćby za chmurami
rodzi się we mnie cień spod tego światła
spod tego świata zawieszonego w próżni
na tajemniczych linach grawitacji
cień się przesuwa gdy wolno płyną chmury
jestem pod sobą jak pod parasolem
ujęta w ramy cienia i półcienie światła
mierzona kontekstem rozpinana w kontekst
Etykiety: z księgi zamiłowania
pisanie
bo nie rzecz w tym
by się zwierzać wierszem
lecz by się zwierzyć
wierszom
śpiesz się poeto
szybciej odchodzą niż lato
niż wiosna jesień wiuga zimowa
śpiesz się
kochać i cierpieć pisemnie
na piśmie trwonić
krew tusz i kropki
zmazywać palcem
jak grzech śmiertelne błędy pisowni
zmazywać łokciem winy rozlane
dnia poprzedniego na papier
gonić je gonić
od siebie
za nimi
gonić z podwórka
pożądać jak żony
swego bliźniego
w konfesjonale interpunkcyjnym
szeptać po nocach
w szczelinie z dłoni przemycać sprytnie
podmiot liryczny
Etykiety: z księgi zamiłowania
fantasmagoria
gdyby pojawił mi się na plecach
tajemny znak niechby nawet święty
zostałby zmarnowany
pewnie gasłby powoli bladł
i oboje milczelibyśmy wzajemnie
nie wiedząc nic o sobie
zbudowaliśmy osadę z patyków i dymu
zanim jeszcze polizały ją pierwsze języki ognia
już zamieszkiwały tam fantastyczne stwory
to są takie bajki dla dorosłych i dzieci
brama do nich niczym nie jest strzeżona
Etykiety: odbicia w piasku
pod niebem
upał jest bezlitosny
słońce zstąpiło na ziemię
i dopiero teraz czujemy jak naprawdę
smakuje jego błogosławieństwo
kamienie są gorące
a ciało wydaje się rozpuszczać
i topnieje w oczach
patrzących z pobłażaniem
skał wulkanicznych które nadal pamiętają
pierwotne ciepło ze środka
samego centrum
wszechświata
błogosławieństwo trwania jest bezlitosne
zstępuje na ziemię
i dopiero teraz czujemy
jak naprawdę smakuje
wiedzą to kamienie
gorące skały które zdają się
rozpuszczać pod naszymi ciałami
które topnieją w oczach
pobłażliwych wulkanów
pamiętających chłód wszechświata
lodowatą gęstość
środka
Etykiety: z księgi zamiłowania
na rybika
zasię pod jedną wanną siedzimy rybiku
z jakiejś wyższej przyczyny pozbawieni cukru
ty ogonkiem bezradnie merdasz towarzyszu
mnie w tym niejasnym miejscu trzyma własny upór
Etykiety: bądź tomiku, wyjawione
krajobraz po obrazie [płócienne zaasłony -tryptyk]
(Marcowi)
w ciszy lampa pod brodę podparta
kręgiem światła ojczyznę zakreśla
gdzie wahadło pijane zegara
buja wzrokiem od stołu do krzesła
czas wstrzymuje w pokoju jak oddech
by nie wzruszyć bezmyślnie zasłony
dłoń tak miękko schowana pod głowę
nie naruszy granicy tej głowy
ciało jeszcze jak kamień pamięta
zgięcie łokcia i dłonie na stole
w ścianę głowy wtulona wylękła
myśl ucieka się w głuche posłowie
spada wieczór spłowiałą plandeką
tłumi dźwięki i chłodno ocienia
szczupłych ramion kruchość i wierność
sen żelazny w kołysce zwątpienia
Etykiety: z księgi zamiłowania
baśń znaleziona w świetle księżyca
Nin-Ho, dziewczynko spod wielkiego żółtego miasta
ukrytego w meandrach trawy w cieniu góry węża
gdyby nie te dwa wiadra, zostawione na drodze
nikt by się nie dowiedział o historii z przedmieścia
jedno z wiader trącone czyjąś stopą właśnie się zamienia
w maleńki strumyk a ten biegnie omijając pagórki coraz głośniej
zrywa poszumy z wód okolicznych wyciąga ze studni
wodę wybiera rzekom z koryt i ucieka coraz gniewniej
od góry tocząc gniewną opowieść
drugie wiadro zapuszcza korzenie i już nikt nim poruszyć nie może
pałąk łamie w uległe gałęzie w korze kryją się ślady po palcach
most nosidła jeszcze wiąże dwa wiadra lecz pod obcą ugina się nogą
stary mędrzec co zmienił się w wierzbę płacze z tobą
Etykiety: baśnienie
majaki
tego maja jak nigdy nie było
rzecz gdy mija już nie wraca w biegu
maj jak wyspa nawet nie istniał
były bzy przemoczone zlepione
ciężką wodą jak srebrnym ołowiem
niby słowik gdzieś srodze się trudził
niby słowem
bezimiennie się w dni przelewały
bez zapachu bez blasku bez cienia
mdłe księżyce przez próg przetaczane
w beznadziejach
tego maja już nigdy nie będzie
rzecz przelana nie dotrze do źródła
nie zaszepce ni w liściach ni wietrze
Etykiety: krajobraz ze snu
Łża
obiecała sobie że już nigdy się nie rozpłacze
przed nikim przez nikogo za żadne
skarby nieba i ziemi – obiecała walczyć
ze sobą na każdym froncie
jadła dynamit połykała kamień
śliny * wybuchała rzadziej
niż kiedyś
tamto wczoraj było
ostatnią łżą z jaką ją widzieli
Etykiety: polowanie na czarownice