gusła (serce)

przez tę naszą bezradność
wobec zarządzeń losu
i ludzkich wyborów
uciekamy się
do ostatniej kropli magii
jaka w nas drzemie

żegnamy się zajęczą łapką
w kieszeni miętosząc krwawnik
a o północy błądzimy
wypatrując kwiatu paproci

czynimy znaki
na niebie i ziemi
zaklinamy w przypadki
najskrytsze życzenie

bo kto nas uratuje
oprócz tej ostatniej
ostoi magii
która w nas drzemie

5 komentarzy:

DM pisze...

gusła, zaklęcia, czarymary... nadziejnie towarzyszące życzeniom/marzeniom, dopóki czarci pomiot ich nie odkryje, żeby złośliwie zamieszać ;)

wuszka pisze...

ahahaha, nie mieszam w to czarta jednak.
myślę raczej o tym, jak się człowiek w takich już podbramkowych sytuacjach ratuje.

(pamiętasz takie baśnie, gdzie staruszka wręcza albo węzełek z wiatrami, albo sakwę, albo skrzynkę, którą można otworzyć tylko w sytuacji zagrożenia?)

:))

DrV pisze...

człowiek sobie podświadomie montuje jak gra w brydża że skoro poprzednio damę kier miał N a dupka kier S to w kolejnym rozdaniu skoro W ma dupka to E najprawdopodobniej będzie miał damę a wszystko to tylko dlatego, że jeżeli dwie karty się złożą to szansa że się rozłączą przy porządnym tasowaniu wynosi 20-30% CZYLI istnieje 70-80% szansy, że E bedzie miał damę kier, a wszystko to może być dla długiego stażem brzydżysty procesem zachodzącym podświadomie, tak silna i słuszna jest chęc naszego mózgu do stereotypizacji z której wywodzi się większość zabobonów, pozdrów rodzinkę wusz :*

wuszka pisze...

Rodzina odpozdrawia i mówi, "ohoho, wpadnij na brydżyka" ;)
bo juz jeeee sień i paździerz trzeba zmówić :]

DrV pisze...

uuuuuuuu.

na razie czekam na przyszłotygodniową przeprawę z agatą w Rzymie i bolutkiem na głowie, a w tym tygodniu jest chory na przykład i nie chodzi do żłobka i w ogóle on pół życia chodzonego do żłobka jest chory, teraz mi się przypomniało,, ćwierć studiów zawala agata, ćwierć ja, ale mam nadzieję, że ozdrowieje po rzymie, hm.