wieczór

zgrzytliwie jak klucz do studni niebieskich
lecą żurawie – relikt jesiennych wsi

nad polami nad blaszanym dachem
stara Kowalicha podnosi i zanurza
na przemian cebrzyk i odbicie cebrzyk
i odbicie

zgrzytliwie gada do siebie że za wodą
wprost w polach rude smugi lisów
jak równoleżniki gnają z zachodu na wschód

zanurza się słoneczko do niebieskich studni
topi w cebrzyku Kowalichy jeszcze łyska
w znikających wśród paproci ognikach
lisich kit

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Trochu przekombinowany koniec, ale reśta.... mmm...iście poetycki miodzik :)
smok
nie bies

wuszka pisze...

może dlatego, ze jest zagęszczona ta ostatnia. ale niech tak będzie, przynajmniej na tę chwilę
:)