Wiersz dla Reteski

jeśli zobaczę jakiegoś wrotycza albo
jeszcze jedną nawłoć pieczołowicie złożoną
słowo po słowie wciśniętą do zielnika

prawdopodobnie będę musiała (z całym szacunkiem)
poddać się egzorcyzmom / się i swoje biurko
i palce które pośliniły papier

trucizna zielska ma to do siebie
że się z wolna panoszy i wypycha
materię wiersza zamieniając myśli
na mnogość pędów i koszyczki
kwiatostanów stanów podstawowych

żywcem jak z łąki uległych porom roku
na wiecznych stanowiskach pochylając się
pod czułym paluchem pasatów


*

dęg, dęg, dęg tu gaik-maik klik

6 komentarzy:

Teresa Radziewicz pisze...

Tralalllala, trallalla,
wciąż na łące coś mi gra. :P


Cmok!

wuszka pisze...

pucu pucu chlastu chlastu
nie mam oczu jedenastu

;P

Anonimowy pisze...

Bardzo wcinanopiłkowane, ale tylko lekko skrętoległe, konkludując- guzik z pentel com :D
niebies

wuszka pisze...

dobrze, że nie okółkowe ;)
hihi

ętel pętel kozygnał!

;D

Anonimowy pisze...

Tu warto wejść - aż miło poczytać tak rzetelne komentarze!
błękitek ał pokraśniak ośmioszwowy lewokciuczny przecierodnoposłoiczny :D

wuszka pisze...

jak to mówio, można chwalić swego tomka przed zachodem słonka ;P