szczygły trznadle bekasy gąsiorki dzierzby kszyki
wszystkie nasze brzuchate głoski dźwięki litery
łowione w sieć neuronów w potrzask giętkiego języka
chwytane po dwie za ogon
i w gorączkowych uchwytach zmuszane do treli i beczeń
do piania na oślep do rana w klatce z kościanych żeberek
zbierane niczym hosanna i darte w niebo na papier
darte jak ostrze w perzynę
zlewane jak rzeka w atrament w ścianę
rzucane jak grochem o puszkę czaszki oparte
chowane pieczołowicie pod wiekiem
w drewnianej skrzynce
bij robala!
4 tygodnie temu
2 komentarze:
Ale smakowity, ale. Widzisz, jednak ten język nadaje dodatkowego smaczku treści. :)
jak w każdym języku ;)
lubię ten wiersz. ponapawałabym się nim, ale muszę szukać hamletów :]
Prześlij komentarz