o śniegu

taki z niego chojrak
sypie znienacka w zupełnej ciszy
wyjawia każdy brud a w akcie miłosiernym
zasypuje nas milionem zimnych oboli
każdy piękniejszy od poprzedniego
usiłuje namówić
żebyśmy wkładali je pod język
dotykali dłonią i zamieniali swoje cienie
w skrzydlate anioły

chce odwrócić uwagę
od śliskiej powierzchni
ukrytej pod spodem coraz to mocniej
ugniatanej ciężkimi maszynami
i naszą zabawą

później skrzypi wespół z mrozem
przygrywa w słońcu krzesze skry
spod płóz sanek
cieszcie się cieszcie trzeszczy
póki nie przyjdą roztopy

Brak komentarzy: