krajobraz po obrazie [płócienne zaasłony -tryptyk]

(Marcowi)

w ciszy lampa pod brodę podparta
kręgiem światła ojczyznę zakreśla
gdzie wahadło pijane zegara
buja wzrokiem od stołu do krzesła

czas wstrzymuje w pokoju jak oddech
by nie wzruszyć bezmyślnie zasłony
dłoń tak miękko schowana pod głowę
nie naruszy granicy tej głowy

ciało jeszcze jak kamień pamięta
zgięcie łokcia i dłonie na stole
w ścianę głowy wtulona wylękła
myśl ucieka się w głuche posłowie

spada wieczór spłowiałą plandeką
tłumi dźwięki i chłodno ocienia
szczupłych ramion kruchość i wierność
sen żelazny w kołysce zwątpienia

4 komentarze:

j pisze...

To jakiś (s)trzygłowy potfur :)

wuszka pisze...

taki od świętego jeża?

jemall pisze...

Wiem, marudzę, wiersz melodyjny, ciasno w nim od piękna, niezwykły początek ostatniej, bardzo na tak.
Do jeża to on się nie nadaje, zbytelikatny ;)

wuszka pisze...

jeszcze nad nim myślę. ni jest skończony tak żebym miała zupełną pewność :)
może zostanie tylko jako szkic w składzie rzeczy niepewnych