Senecio

jest obraz łąki na łące starzec
górski senecio trwoni markotnie
czas nim go promień słoneczny dotknie
i żółcień w trawy zieleń rozmaże

ileż nadumał się poraniony
których to świtów jasno nie zwidził
zanim go ciepły dzień nie nasycił
nim wśnił w słoneczny sen w nie zburzony

to tylko takie na skraju rosy
mogą być chwile miedzy pomiędzy
sennym markotem w pajęczej przędzy
a rwistą falą pożółkłych kłosów

kiedy się jasny klin w niebo wbije
linia serdeczna rozkurczów skurczeń
poznaje w sobie posmak zamruczeń
i wrasta w liście i cicho mija

5 komentarzy:

wuszka pisze...

tech.- gdzieś w punkcie rosy

Anonimowy pisze...

są piękne łąki z widokami, które dech zapierają, i na takich można, a nawet trzeba, czas tronić markotnie

ładny wiersz, Wuszko, lubię kontakt z łąkowymi wersami :)

wuszka pisze...

hih, urósł na Twoim zdjęciu :) i na pogawędce dotyczącej starców

Anonimowy pisze...

hihihi, nawłoci :P

wuszka pisze...

ahahahaha, tfu! nawłoci! jakże mogłam zapomnieć /turlanka/
oczywiście że nawłoci ;)