wędrowny kramarz

przystojny po wsiach oswajał dziewczęta
biegały za nim a on świecidełka
sypał pod stopy rozwijał wstążki
składał koronki aż po sam zachwyt

na desce lśniące układał szkiełka
że choć tę deskę znały od zawsze
to nie poznana była ta deska
słodka i piękna aż po sam zachwyt

tej podał grzebień tamtej lusterko
tamtą rozsmucił inną zabawił
tej co się boczy błękitne szkiełko
dał osobiście aż po jej zachwyt

i kramem mamił lecz każdą szczerze
i z każdą kochał choć krótko wierzył
w bogactwo serca i jego zachwyt

Brak komentarzy: