Dwa, trzy. Rozprzestrzeniają się gwiazdy.
Ekssymbioza, endosymbioza, śmierć komórki
w wyniku nadmiernego konsumowania.
Podaję ręce śpiewając swoje tralala,
bo nierychliwa, ale pani entropia ciągnie
do coraz to większej klatki,
a agora to tylko taki duży plac. Rynek.
Nie wiem czy warto handlować.
Tralala, tralala. Coraz donośniej, głośniej,
żeby tylko nie słyszeć pękania raz za razem
supernowych baloników.
To tylko duże ciała. Powtarzam. Duże ciała.
Ale syczą -podpowiada usłużnie on (ośrodkowy pająk )
Podobno sieć jest niezbędna do życia,
mimo to uciekam. Coraz gęstsza, głośniejsza.
Wkrótce światło przestanie mnie opuszczać
i namacalnie przybliża się piosneczka
Iskiereczka mruga. Popielnik.
Poasana 1.
4 tygodnie temu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz