Warstwa 5 (egzosfera) - Poza

Pod moim sufitem brak witamin. Podobno taka przypadłość
w groszki niebieskie. Czerwone wpycham, kiedy nikt nie widzi,
do doniczki z bambusową palisadą. Tam mieszkają

miniaturowe tygrysy i stado z mojej wioski. Jeśli zechcę,
skończę im świat, bo mogę to wszystko o czym nie wiesz.
Potrafię nawet jeszcze więcej. Umiem kopać, nie jeść sałaty
(gdy tylko uda się powstrzymać mdłości) i odwrócić ślimaka.

Podkorowe zależności sprawiają ból, plączą supły, zataczają kręgi,
a ty nadal nie rozumiesz dlaczego zaciskam uszy na wyjątkowo lepkie słowa,
dlaczego krzyczę, przenoszę. Wokoło uśmiechnięte pyski. Cienie na ścianie.
Głośne wahadła. Goni mnie biały królik, ma czyjeś zęby, ale to nie starość.

To poza. Łatwo jest lubić puchate. Po cichu lubię łuski. Męczę dlatego, że umiem
pominąć prąd, omotać nim krzesło, na którym nie siedzisz. Aż zajarzy,
że mam skórę dzikiego jabłka i wiem że to nadmiar zieleni powoduje szpinak.

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

warstwy.. skacząc z poziomu na poziom z zamkniętymi oczami, domyślając się i wierząc
na słowo

wuszka pisze...

hmm, pod waruniek, że zażalenia w powietrze :)

Anonimowy pisze...

Powietrze to też warstewka,
podszyty wiatrem płaszcz
nie ogrzeje, ale ze to widać
z daleka
:)

wuszka pisze...

o tak, podszewka wiatrowa bardzo porządna !
:)