Dziewięćsił

na dziewięć moich kocich-niekocich żywotów
stawiała mi babka taroka
w każdym spadniesz
podobno czarownice noszą kapelusze
smyczki do skrzypiec żeby wyciąć los w dowolną nutę czasami także noże do obierania ziemniaków
w sedno

pojedyncze żywoty zioną marudzeniem
kręcą się bez potrzeby łapią sens niestrategicznie prosto
antylogika odwraca się plecami
na marnych aktorów utlenowionego powietrza
to ja nie chcę –krzyczę

oddychać czerpać więcej azotu
nie musieć żyć atmosferycznymi składnikami
korzeniami wrastać w bakterie
ośmielać popołudniowe motylki koniczyny
niech raz będą domem
i gościem żeby były tego domu
intensywnie nie chcę rozumieć

na dziewięć takich żywotów
dostałam od ciebie pisany liść
zwyczajnie niedramatyczny
z doczepionym do niego jakimś zielskiem
da ci siłę
na znoszenie tego tlenu gęstej grawitacji
oddychaj powiedziałeś oddychaj
przełknij

Brak komentarzy: